Siemka. postanowiłem, że napiszę
coś o mojej zajawce i fiksacji na punkcie międzygalaktycznego łowcy nagród
czyli Lobo zwanego Ważniakiem aka Main Man, ostatniego Czarnianina.. Zaczęło się od roku 2001 kiedy to wracając z
pewnego sklepu z mamą, żeby zabić nudę postanowiłem, że popatrzę co na wystawie
kiosku ciekawego i zobaczyłem wśród różnych czasopism i gazet intrygującą
okładkę komiksu. Był na niej charakterystyczny hełm ROBO-COP’a jednak z takim
dziwnym czarnym tatuażem lub czymś podobnym nad wizjerem i nazwa była inna a
mianowicie „Lobo-COP”.
Nie było opcji żeby przejrzeć zawartość, ale udało mi
się namówić rodzicielkę na kupno. Szczęśliwie nie chciała przejrzeć zawartości
;p Pamiętam, że jak tylko odszedłem od kiosku już zacząłem czytać iii tak się
zaczęło. Czegoś podobnego nigdy nie widziałem. Połączenie czarnego humoru,
groteskowej brutalności, ale to wszystko wcale nie raziło. Pamiętam, że kwestii
z komiksu uczyłem się na pamięć. Wiedziałem, że będę kupował kolejne numery i
wręcz nie mogłem się już doczekać kiedy wezmę do rąk kolejny numer i czy będzie
też tak zwariowany jak poprzedni. Cóż
mogę rzec, nie zawiodłem się. Niestety od czasu kiedy kupiłem swój pierwszy
komiks Lobo w Polsce wyszły jeszcze tylko trzy komiksy. Na szczęście po latach
pojawiło się jeszcze kilka nowych. Jednak wracając do „LOBO-COP’a” to
postanowiłem sprawdzić ile wyszło komiksów przed nim. Kiedy przeczytałem w
Internecie, że w Polsce komiks o Ważniaku pojawił się w 1994 roku to od razu
podjąłem działania w celu kupna wszystkich komiksów. Zabawne w latach
dwutysięcznych można było je dostać bez problemu i to w cenie z okładki, dziś
ceny niektórych są kilkukrotnie wyższe, wszystko zależy od stanu komiksu. Na
przykład „Lobo powraca” z 1996 roku w stanie idealnym można kupić za ok. 100
złotych. Taka ciekawostka. Tak więc udało mi się zdobyć wszystkie komiksy z Main
Man’em, każdy przeczytałem kilkanaście razy, nawet udało mi się zarazić moją
pasją przyjaciela ze studiów (siema Markus ;) ) Potem dowiedziałem, się, że
Lobo pojawiał się na kartach komiksu ze Supermanem, jak można się domyślić
szybko poszukiwałem takiego egzemplarza. Ciągle było mi mało. Kilka lat temu
przypadkiem odkryłem, że w USA wyszło nie porównywalnie więcej komiksów z Ostatnim
Czarnianinem. Jakież było moje zaskoczenie, gdy okazało się, że to co u nas
zostało wydane, to tylko odcinki specjalne a Lobo doczekał się całej serii 64
zeszytów. W końcu na jednej stronie internetowej udało mi się znaleźć komiksy,
które wyszły od 1993 aż do 2015 roku. Wielka szkoda, że w postaci papierowej
bardzo ciężko to dostać a Polsce pewnie nie wyjdzie nigdy.
Na
szczęście Lobo to nie tylko komiksy. Zagościł też w serialu animowanym
„Superman the animated series”
oraz nieco później w dwóch odcinkach animowanej
„Ligii Sprawiedliwych”
Jednak w kreskówce zrobiono z Lobo raczej błazna i
pozbawiono go jego charakteru. Z jednej strony cieszyłem się, że w ogóle Lobo
pojawił się gdzieś poza stronicami komiksów, ale trochę kręciłem nosem,
dodatkowo jego wygląd był jakoś karykaturalny. Jednak każdy Lobo jest dobry. Za to w 2002 roku na YT zadebiutowały
„Paramilitarne święta specjalne”
które uważam za jeden z lepszych fanowskich
filmów z tym kosmicznym łowcą głów. Co ciekawe film kosztował śmieszne
pieniądze, bo był tak naprawdę zaliczeniowym projektem w college’u. Ten film to
było coś. Andy Bryniarski, który wcielił się w Czarnianina był bezbłędny. Świetna
charakteryzacja, idealnie pasująca muzyka rockowa. Film był dość brutalny co
bardzo odpowiadało oryginałowi. Samą fabułę jeszcze później omówię.
Przeskoczmy
kilka lat w przyszłość, w 2008 roku kiedy to odkryłem w jednym ze sklepów
internetowych figurkę „LOBO DC reactivated”
Kosztowała około 100 złotych. W
tamtych czasach nigdy nie kupiłem żadnego gadżetu, który tyle by kosztował.
Pomogli też rodzice. Tak oto nabyłem figurkę mojego ulubionego bohatera i nie
posiadałem się z radości. Nie skończyło się na tej jednej. Dziś moja kolekcja
liczy 4 figurki, jeden zestaw Lego i zrobiony na zamówienie kosmiczny motocykl
Lobo. Dochodzą do tego 3 koszulki z
czego 2 na zamówienie i 2 plakaty.
Minęło dobre kilka lat,
potem kolejne i powoli w głowie zaczął świtać mi pomysł żeby zrobić coś
własnego związanego z Ważniakiem, może blog, albo fanpage? Latka mijały, wpierw studia, potem jedna praca
jedna druga. Brak było czasu. Nawet trochę o nim zapomniałem. Nagle wybuchła pandemia
i nagle zyskałem sporo czasu wolnego, który trzeba było jakoś wykorzystać i
wtedy pomysł o zrobieniu fan pag’a i blogu wrócił do mojej głowy i jak pomyślałem tak
zrobiłem. Tak narodził się LOBO Polish Fanboy.
Dobra
czas na coś najważniejszego czyli dlaczego ta postać tak mnie zainteresowała?
Odpowiedź jest prosta.
Nie widziałem nigdy takiej postaci w żadnym komiksie, dobra może Deadpool, ale
to inne podejście do . Jest on totalną odwrotnością większości super bohaterów.
Co więcej w większości nie przepada za nimi. Bliżej mu do antybohatera.
Dodatkowo jak tu nie lubić gościa, który żeby być jedyny i najlepszy postanawia
wybić wszystkich innych mieszkańców planety. Otrzymał zakaz wstępu do nieba i
piekła, gdyż zrobił tam taką zadymę, że żadna ze stron nie chce ryzykować
ponowną jego wizytą. Noo dobra może ta fascynacja jest trochę niepokojąca ;)
Dodatkowo Lobo jest super silny, ale wykorzystuje swoje moce w szerzeniu
destrukcji, ale nie takiej jak większość złoczyńców z kart komiksu. Ważniak
zwykle potrzebuje jakiejś widowni, kogoś kogo może uszkodzić, potrafi na
przykład wyrwać komuś nogi i wsadzić je mu w…różnorakie otwory, albo zrobić z
czyjegoś szkieletu i wnętrzności kościaną procę. W każdym razie w każdym
komiksie zawsze ucierpi jakiś cywil, cywile, miasta planety ;p Lepiej nie natrafić na Ostatniego Czarnianina
a jak już trafi się taki pech, wycofać się powoli mając nadzieję, że nie zwróci
na nas uwagi. Lobo jest takim zawodowcem, że nawet zajączek Wielkanocny
zaproponował mu robotę, konkretnie w „Paramilitarnych świętach specjalnych” z
1998 roku ten proponuje mu eliminację swojego najgorszego wroga czyli Świętego
Mikołaja. Właśnie to chyba kolejna rzecz, którą uwielbiam w tych komiksach i
postaci. Poza sporą dozą czarnego humoru mamy też totalnie szalone przygody i
zwroty akcji na przykład Lobo w jednym z komiksów zostaje wynajęty do ochrony
uczestniczek międzygalaktycznego konkursu piękności i musi odpierać ataki
fanatycznej grupy, potem zmierzyć się z morderczym kosmitą, który jest jawnym
nawiązaniem do Ksenomorfa z serii „Obcy” a na końcu zniszczyć morderczego
robota, który znowu jest nawiązaniem do „Terminatora” Kolejny przykład
zwariowanego scenariusza to ten w którym, ktoś postanawia nakręcić film o Lobo,
jednak nawet go o tym nie informując. Wizyta Lobo w Hollywood kończy się
pozabijaniem większości kaskaderów i statystów w tym tych odgrywających na
przykład Batmana czy Terminatora. W innym znowu komiksie Ważniak dostaje
kontrakt na jedno z bóstw. Religia jest tu przedstawiona w karykaturalny sposób
i z prawdziwą nie ma za dużo wspólnego, nawet lepiej. Komiks kończy się wielkim
starciem sił niebiańskich i piekielnych, więc zakończenie z przytupem. No i w
końcu komiks od którego zacząłem swoją przygodę czyli „Lobo –cop” to zwariowana
historia w której Lobo imprezuje tak ostro, że zalicza zgon, dosłownie, a jego
mózg zostaje przeniesiony do specjalnego mechanicznego pancerza dokładnie
takiego w jakim chodził „ROBO-COP” Oczywiście ciężko zliczyć wszystkie przygody
Lobo, wybrałem tylko przykładowe, jednak w każdym komiksie jest jakaś
zwariowana akcja. Chyba najbardziej zwariowane przygody to te zilustrowane
przez Simona Bisleya czyli „Ostatni
Czarnianin” z 1994 w którym Ważniak dostaje specjalne zadanie eskortowania
pewnego więźnia, a to kim on się okazuje, nieźle szokuje naszego bohatera. W
komiks jest wkomponowana nowa geneza postaci Main Mana, ora dowiadujemy się o
jego przeszłości. Kolejny „Lobo Powraca” z 1996 roku to historia w której Lobo
zyskuje nieśmiertelność/nietykalność. Mamy tu takie wątki jak reinkarnacja,
starcie armii niebiaśniej z piekielną i rozprawienie się z całym panteonem
bóstw. Wielką trójcę zamykają „Paramilitarne święta specjalne” z 1998 roku. Wspomniana
historia, w której Lobo zostaje wynajęty do zabicia Świętego Mikołaja. Jednak
od początku widzimy, że nie jest to zwyczajna historia o dobrotliwym grubasku w
czerwonym stroju i o elfach, które pomagają mu robić prezenty a o Mikołaju
dyktatorze, który zbudował na biegunie obóz pracy dla elfów. Druga część
komiksu to inne opowiadanie w którym to Lobo trafia na Comic Con w San Diego w
poszukiwaniu pewnego komiksu z Supermanem. Oczywiście jak można by się
domyślić, nie ma zwyczajnego komiksu jeśli w grę wchodzi Lobo. Tak więc po
pierwsze Ważniak zostaje wzięty za Simona Bisleya i ma uczestniczyć w programie
konwentu Nie mija chwila a Lobo w ramach lekcji anatomii dla przyszłych
rysowników postanawia urządzić sekcję zwłok na przypadkowym konwentowiczu.
Opowieść ma wybuchowy finał. Można by jeszcze wymienić Batman Lobo z 2001 roku,
w którym ostatni Czarnianin konfrontuje się z człowiekiem nietoperzem, ale też
Jokerem
Na zakończenie muszę napisać, że nigdy nie sądziłem, że
mogę zainteresować tematyką Lobo tyle osób. Super że jesteście. Mam nadzieję,
że was nie zanudziłem zbytnio, a może nawet wynieśliście coś dla siebie i
zobaczyliście, że można zwariować na punkcie Lobo, ja w każdym razie
zwariowałem i mam nadal zamiar propagować tą postać w Polsce. Jeszcze sporo
rzeczy do pokazania i odkrycia, wkrótce wyjdzie „Lobo Crush” czyli kilku
zeszytowa opowieść o córce Lobo i jej konfrontacji z tatusiem oraz kolejny
zeszyt „Dark Nights Death Metal”, niestety w obu przypadkach raczej tylko po
angielsku. Za to we wrześniu wydawnictwo Egmont wydaje „Injustice” u nas, jest
nadzieja, że Ważniak przemówi po naszemu. Będę jeszcze myślał jak mogę sprawić,
że ten fan page będzie jeszcze bardziej ciekawy i pewnie pojawi się jakiś nowy
rodzaj zawartości.