czwartek, 10 czerwca 2021

Lobo "nieamerykańscy gladiatorzy"

 Siemka.
Dziś przenosimy do 1998 roku, kiedy to TM-Semic wydało u nas Nieamerykańskich gladiatorów. 



Jak zwykle mamy jazdę bez trzymanki, ale to znak rozpoznawczy serii ;) Zacznijmy od samej okładki za którą stoi sam Mike Mignola znany najbardziej z serii "Hellboy" Za scenariusz odpowiada Alan Grant i John Wagner. Obrazkami zajął się Cam Kennedy a kolorków nadał Digital chameleon. Literkami zajął się Todd Klein. 

    Przejdźmy do fabuły. Kręci się ona wokół planety Mondo Carno- świata rzezi i niezwykłego widowiska pod tytułem "Gra rzeźnika" Są to zawody, śmiercionośne zawody co trzeba zaznaczyć. Zawodnicy mają do przebycia śmiercionośne pułapki i ciężką przeprawę. Tak się składa, że zaproszenie otrzymuje Lobo czego można się było domyśleć. Pierwsze ofiary padają jeszcze zanim dotarł na miejsce, ale nie można bezkarnie zajeżdżać drogi Ważniakowi. 



Przy okazji poznajemy pierwszych bohaterów jakimi są B.D Rickenbacker oraz Killer Kowalski. 



Co ciekawe jeden z nich niesie ze sobą głowę gościa, którego nazywa Yance. Przejdźmy dalej. Ważniak dociera na miejsce. Po krótkim rekonesansie postanawia wstąpić do pobliskiego baru, gdzie zawiązuje nowe relacje z nowymi ludźmi. Oczywiście w jedyny znany sobie sposób ;) 




Jakiś czas później Lobo postanawia zaprezentować się publiczności. Okazuje się, że wskoczył na jego miejsce z tego powodu, że Ważniak nie pojawił się o czasie, ale szybko wyjaśnił sytuację 😜





Z pierwszej części komiksu warto jeszcze wspomnieć o atrakcjach rodzinnych jakie serwuje Mondo Carno. Jest ich sporo. Tunel zagłady-przejedziesz cały i przeżyjesz otrzymasz nagrodę, jest też park samobójców, raczej jednorazowa atrakcja 😆Są też atrakcje dla najmłodszych, nie można także zapomnieć o najstarszych seniorach, dla których przewidziany jest park eutanazji. Tak serio nie zmyślam. 




Przejdźmy do części drugiej. Tak na prawdę dopiero teraz zaczyna się główna atrakcja. Niektórzy dopiero rozumieją, że trzeba było lepiej wybrać z doborem miejsca gdzie spędzi się czas wolny. Krótko mówiąc pierwsze trupy sypią się od samego początku. Co jest zabawne sprawca morderstwa za każdym razem otrzymuję nagrodę niczym w klasycznych teleturniejach. Lobo nieźle sobie radzi, dla niego taki wysiłek to jak rozgrzewka na Wuefie. Z każdą chwilą pojawiają się nowe przeszkody/pułapki  a co za tym idzie nowe ofiary. Każdy walczy dla siebie więc wszelkie niecne zagrania są na porządku dziennym. To ktoś kogoś wepchnie na kolczaste kule, znowu ktoś inny poda "pomocną" dłoń i wrzuci do kwasu. Zwykły dzień na Mondo Carno. W pewnym momencie pojawia się atrakcja specjalna, którą jest wielka mechaniczna kostucha, która od samego pojawienia się czyni spory przesiew wśród uczestników. Choć na Ważniaku nie robi specjalnie wrażenia i szybko ją pokonuje. 



Pod koniec tej części obserwujemy interesującą akcję, mianowicie do namiotu z rannymi przychodzą bracia Szatanowie i wykańczają rannych.  Czy to aby nie złamanie przepisów? 

Przejdźmy do części trzeciej. Wiele zespołów zostało już zlikwidowanych. Zostało 10 z czego tylko 4 dojdą do finału. Widzimy też scenę, w której prowadzący dogaduje się z braćmi Szatanami żeby pozbyli się Lobo z rywalizacji, oj nie będzie tym faktem zachwycony. Okazuje się, że Lobo został wysłany na Mondo Carno nie przypadkowo. Vril Dox dostał informację jakoby całe zawody miały być ukartowane. Tymczasem liczba zespołów topnieje z minuty na minutę, zostali najsilniejsi, w tym oczywiście Lobo. 



Wśród tych którzy zostali na polu walki są też bracia Szatanowie, którzy to czekali tylko na dogodną okazję, by zwabić Ważniaka w zasadzkę i udało im się to w końcu gdy zawodnicy pokonywali wielką kulistą przeszkodę, która okazała się wielkim ulem. Można tylko sobie wyobrażać jakie owady muszą mieszkać w ulu tej wielkości. Niestety Lobo miał okazje się o tym przekonać na własnej skórze.




Według przeprowadzonych badań ostatni Czarnianin nie żyje. Eh gdyby lepiej sprawdzili informację o nim info. No w każdym razie okazuje się, że plan polegał na tym by wyeliminować Lobo a z resztą przeciwników poradzą sobie bracia Szatanowie. Plan może i wydawał się dobry. Tymczasem walka trwa, na nogach stoi jeszcze tylko kilka osób, w tym bracia B.D. Rickenbacker i Killer Kowalski. W kostnicy mąż współprowadzącej Cindy zalicza nie lichą niespodziankę, gdy Lobo, który został uznany za zmarłego nagle budzi się jakby nigdy nic. Ważniak dowiaduje się ostatecznie jak wyglądał plan Johnego i o tym, że wszystko zostało ustawione tak, by nikt poza jego drużyną nigdy nie wygrał. Tak dobrze się domyślacie, Lobo delikatnie mówiąc nie jest zachwycony. 



W międzyczasie bracia B.D. i Killer walczą z pozostałymi zawodnikami i zostają zaatakowani przez Szatanów. Nie wygląda to dobrze, ale w ostatniej chwili nadciąga nieoczekiwane wsparcie w postaci Lobo, który szybko i brutalnie rozprawia się z braćmi.






 Po tej akcji Lobo informuje B.D. i Killera Kowalskiego, że gra jest ustawiona i postanawiają razem uciec z planety. Pora na finał. Kiedy Lobo i nowi kompani przygotowują się do odlotu mąż Cindy, który w międzyczasie dowiedział się, że zdradziła go z Johnym Cezarem, panem prowadzącym postanawia zakończyć ich związek razem z planetą i przeciąża reaktor i mamy wielkie BOOM






    To tyle. Dzięki za dotrwanie do końca i do następnego wpisu. Prawdopodobnie będzie do recenzja "Paramilitarnych świąt specjalnych" Pozdro :) 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Lobo-tatuś roku

 Siemka. Postanowiłem napisać o Lobo w perspektywie jego ojcostwa, relacje dzieci z rodzicami bywają różne, buntowniczy okres, wpływ środowi...